Kilka słów o majdeco

Lubię otaczać się pięknymi przedmiotami z charakterem. Dlatego kocham tkaniny. Można z nich wyczarować tyle fantastycznych dodatków, które ubiorą wnętrze! Sofa bez poduszek wydaje mi się zupełnie nie zachęcać, by na niej usiąść. Okno bez zasłon czy rolet rzymskich wygląda smutno, nawet przy najpiękniejszym widoku. Łóżko bez narzuty jest nieuporządkowane… Tak to widzę, bo zajmuję się ubieraniem wnętrz w tkaniny. To prawdziwa magia, gdy przed montażem wchodzę do wykończonego, umeblowanego już wnętrza bez kotar i innych dodatków. Po kilku godzinach wychodzę z zupełnie innego miejsca. Tkaniny, nawet te najbardziej stonowane i spokojne, sprawiają, że pomieszczenie przechodzi metamorfozę.

A więc jak to działa?  

Idea mojej pracy jest taka, by tkaniny były dobierane indywidualnie do wnętrza, w którym mają się znaleźć, do gustu klienta i jego potrzeb. Usługa, którą oferuję, dzieli się na trzy etapy, dziś chciałabym opisać pierwszy z nich.

Dobór tkanin

Wszystko zaczyna się od maila lub telefonu, żeby umówić spotkanie. Spotykam się z Klientem u niego w domu i poznaję jego potrzeby. Czasem może chodzić o osłonięcie się przed słońcem, czasem wyłącznie o dekorację okna, innym razem o zapewnienie całkowitego zaciemnienia w pokoju często budzącego się maluszka. Na miejscu dobieramy materiały, wybieramy rozwiązania, które będą estetyczne i funkcjonalne. Na spotkaniu pojawiam się z próbnikami, których jest naprawdę dużo, nigdy przecież nie wiem, w jakim stylu wnętrze zastanę. Wybieranie tkanin w pomieszczeniach, które mają zdobić, to według mnie najlepsze rozwiązanie. Dlatego nie wierzę w rację bytu showroomów z próbnikami materiałów i sama go nie mam. Najpiękniejsza tkanina, którą klient zachwyci się w sklepie, może nie pasować do jego sofy czy tapety. Nie każdy z nas jest w stanie wyobrazić sobie tkaninę, którą widzi w showroomie, jako zasłonę w swoim salonie. Dlatego tak ważne jest obejrzenie materiału w swoim domu, przyłożenie go do tapicerki mebli, ścian, dywanów… Bo przecież nie chodzi tylko o to, żeby zasłony czy rolety rzymskie „nie gryzły się” z wystrojem. Chodzi o to, żeby były doskonale do niego dopasowane.

Podczas takiego spotkania koncepcje bardzo często ewoluują. Zdarza się, że klient ma wizję, np. szare zasłony i białe firanki, żeby było stonowanie i spokojnie. A ja nie mogę oderwać wzroku od obrazu, który wisi nad kanapą, od wciągającego błękitu nieba na nim. I okazuje się, że klient jednak dochodzi do wniosku, że szarość jest raczej nudna (chociaż bezpieczna), a zasugerowany przeze mnie błękit, który podkreśli głębię obrazu i ożywi wnętrze, wcale nie będzie ekstrawagancki ani męczący. Co do firanek, proponuję alternatywnie transparentne rolety rzymskie, a klient dochodzi do wniosku, że lepiej się będzie czuł z tym nowocześniejszym rozwiązaniem, niż bardziej tradycyjnymi firankami.

Pierwsze spotkanie z Klientem postrzegam jako burzę mózgów. Wysłuchuję pomysłów i potrzeb, sugeruję i proponuję, żeby udało się znaleźć rozwiązania spełniające, a nawet przewyższające oczekiwania Klienta. Wskazuję wszystkie za i przeciw roletom rzymskim (o tym już w krótce w jednym z kolejnych wpisów), żaluzjom, zasłonom… Zależy mi, by Klient miał wszystkie informacje dotyczące użytkowania poszczególnych rozwiązań, zanim podejmie finalną decyzję. Bo w tym wszystkim najważniejsze są dwie rzeczy: efekt „wow” po zawieszaniu dekoracji okiennych, kiedy Klient dostrzega, jak bardzo ich brakowało, jak doskonale pasują i dopełniają wnętrze, ale także radość z codziennego używania tych produktów – ulga przy zasłonięciu rolety rzymskiej przed snem, uśmiech przy odsłanianiu zasłon codziennie rano. We wnętrzu, które nam się podoba, bardziej odpoczywamy, jest nam przyjemniej  i bardziej komfortowo. Dlatego warto.

CATEGORIES

Tags :

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *